W ubiegłym stuleciu

Aktualnie sezon komunijny trwa, a nawet osiąga swoje apogeum. Nie zamierzam tu jakoś szczególnie utyskiwać na „polactwo”, które w związku z powyższym nabija kabzę biznesmenom nie mającym nic wspólnego z MISTERIUM Przyjmowania po raz Pierwszy Chrystusa do swego serca, jednak mieszkam blisko kościoła ( w budowie, ale kaplica już działa) i słuchałam prośby proboszcza o wyłączeniu komórek itp., pod swoim balkonem. I tak się zastanawiam dlaczego dorosłym ludziom, z których wszyscy są prawdopodobnie po tej samej uroczystości, nawet jeśli potem „zmądrzeli”i i uczestniczą, stojąc pod przybytkiem z kwiatami i kopertą dla np. chrześnicy czy swojego chrześniaka, to powinni pamiętać jeszcze co to jest szacunek. Dlaczego dorosłym ludziom należy takie rzeczy tłumaczyć? Czy jest jakiś osiągalny, ale skończony poziom głupoty, po którym następuje cisza?
Tak wyglądałam, w tym niepowtarzalnym dniu… Było skromnie, w domu, rodzinnie, i dostałam od chrzestnej zegarek,a od innych gości Pana Kleksa, Bajki Andersena, Małego Księcia, oraz spory zapas mieszanki wedlowskiej, którą do dziś uwielbiam.
***
Wujek, który robił zdjęcia na uroczystości nazywał się Jerzy Muszyński, był architektem. I pierwszym fotografem rodziny, przez wiele, wiele lat. Z jego zdjęć i ja się uczyłam.
P.S. Stare dzieje, za miesiąc minie kolejna rocznica.