Szanowni!

 

Pozwólcie powiedzieć parę ciepłych słów o sobie, bo mimo wszystko mało się znamy.

W zeszłym roku wydano trzy moje powieści, w cyklu „Ślady życia”, który zapoczątkował „Uśmiech zimy”, wydany w pażdzierniku 2020 roku. Nie są to proste obyczajówki, raczej mój autorski miks o wielu smakach, bo po dwunastu latach od debiutu w takim pisaniu najlepiej się spełniam. Dlatego nikogo nie zmuszam, jeśli nie lubi, ale miło mi będzie, gdyby jednak ktoś zechciał spróbować. To znaczy podjąć pewien życzliwy trud.

Może się opłaci?

Jako, że żyjemy w kraju pełnym zdolnych ludzi, i na zasadzie mody każdy chciałby być dziś pisarzem, niezwykle ciężko przebić się przez zalew różnorodnych powieści obyczajowych. Z tego przyczółku startuję z tym cyklem, zgodnie z etykietką od wydawnictwa Replika.

Postanowiłam jednak pójść pod prąd. Liczę, że jeśli się to komuś spodoba, zechce łaskawie przeczytać do końca. Nie tylko post, ale i serię! Złożoną z czterech pór roku, przy czym nie polecam czytania „na wyrywki”.

W innym przypadku utracę z potencjalnego grona czytelników tych, którzy i tak nie zrozumieliby tego, co chciałam im przekazać.

Starałam się wykreować bohaterów „z życia wziętych”. Nie dają się lubić, bo są ułomni, jak przeciętny człowiek. Możemy się uczyć na ich błędach, albo pouczać na stronie, jeśli jesteśmy od nich mądrzejsi. Ale niech we mnie rzuci kamieniem ten, kto jest bez wad! Za jego policzek dam kromkę chleba, z najlepszym polskim masłem i francuskim serem. Okraszoną oliwkami i marynową papryką. Z wyśmienitym ogórkiem w kołobrzeskiej solance! Własnego kiszu!

Oprócz realnych bohaterów mego cyklu nad całością czuwa CZAS. Nie zawsze pozwala się On przewidzieć. Niekoniecznie musi się Wam podobać. Ważne, by zdać sobie sprawę z faktu, że istnieje i determinuje ludzkie działania. Aspektem czasu jest obumieranie i śmierć, ale także odradzanie, nadzieja, i przekomarzanie, częste ludzkie próby by go oszukać, albo wyprawić na manowce. Albo wyżebrać kilka nieco lepszych lat.

Czyż nie?

Poza tym, tak jak napisałam na końcu, taka duża seria to jednak wyzwanie. Zarówno dla czytelników, jak i autorki. Ewoluowała razem z moim życiem.

Nigdy w żadnej wcześniej napisanej powieści nie spłynęło ze mnie tyle złego. Doświadczenia, traum, zawodów i goryczy. Kiepskich wyborów, marnych doznań, pomyłek i porażek. Niektóre fragmenty pisałam, płacząc. Inne ze śmiechem. Zawsze szczerze, bez fasady, bez chęci przypodobania się komukolwiek. Dlatego dedykowałam całość dzieciom. Bo jest w tym także to, czego im nigdy nie powiem wprost. Tuż pod powierzchnią, lub jak kto woli, pod delikatną skórą narracji.

Być może kiedyś znajdą sens całości? Te moje ukochane dzieci! Pisałam płacząc, udręczona, wstydząc się, i pisałam z nadzieją.

Dlatego kogoś to może zdziwi. Albo rozzłości. Reakcje na serię są różnorodne, skrajne. Zależy od stopnia doświadczenia. Tak to sobie tłumaczę. Tego komu bije dzwon, i komu już los nakopał do tyłka. To na pewno powieść dla ludzi, których życie przeciągnęło pod pokładem. Potrafię zarażać optymizmem, ale bywam zażenowana modą na publiczne wywnętrzanie, brak hamulców i jakże powszechną, beznadziejną głupotę. Świadczy to o jednym. W moim życiu wszystko już było. Ale odtąd zamierzam patrzeć tylko przed siebie!

Dziękuję Tym, którzy podjęli trud podróży przez pory roku Bereniki. Wiem, nie było łatwo.

Seria posiada mylące okładki. Anglicy mają takie ulubione słowo, „lovely”, mdłe i kiczowate jak gęsi nad wodą, lub jeleń na rykowisku, z makatek naszych babek.

Uprzedzam! Berenika jest na nich coraz młodsza, a to kobieta po pięćdziesiątce! Bowiem nikt nie lubi dziś starych kobiet. Jeszcze raz sprawdza się powiedzenie: „Nie oceniaj książek po okładkach”. Ta seria powinna mieć wizerunki z katalogu moich amatorskich zdjęć. Dopełniałyby treści. Ewentualnie zdjęć mojej bardzo zdolnej znajomej. Ale wydawca uznał, że to ryzykowne, i poszedł po trendach! W każdej księgarni pełno tych słodkich głupotek, prawda? Aż trudno się zdecydować po którą sięgać. Kobieta pięćdziesiąt plus to nie jest dobry target, choć prawdę mówiąc, te właśnie Panie najwięcej dzisiaj czytają! Najczęściej korzystają z zasobów bibliotek. Kupują namiętnie stosy książek, i czytają, czytają… Czytają! Bo to już wzrok szwankuje, i czas ucieka, i pukająca do drzwi emerytura. Za młode na sen, za stare na grzech?

O piękny ptaku wiecznej młodości! Wrzucenie tej powieści do wspólnego kotła z głupawymi obyczajówkami, gdzie żyli długo i szczęśliwie, świat jest piękny i proste prawdy są najlepsze, choć każdy je zna na pamięć, i czytał już sto razy, przeżywszy kilka „niegrzecznych momentów”, to moja osobista porażka. No, ale…

Mogło jeszcze być tak, że nikt by jej nie wydał. I nie czytał.

Reasumując, proszę, czytajcie!

Bierzcie, i korzystajcie z tego wszyscy! Zachęcam, polecam, przypominam, bo moja kolejna powieść Was zaskoczy.

Będzie ZUPEŁNIE INNA!