
rpt
Skórka chleba
Dzień wypełniony zadaniami.

Pranie, gotowanie, pieczenie chleba,
i przebywanie w moim Nabokowie.


Chleb się udał, na pierwszy rzut oka!

Na drugi okazuje się, że nie bardzo jest się czym pochwalić.
Bo wyrósł, a potem w środku opadł.
Popukałam w jego grzbiet, skórka twarda.
Po nacięciu krawędzi formy, nożem, skórka podniosła się jak maska samochodu.
Zajrzałam do silnika…

Najlepiej smakuje z masłem.
i sojowym kotletem.
Bochenek jest dobry, żytni, zjadliwy.
Skórka chrupie, pięknie pachnie.
Miąższ porowaty, wilgotny,
koloru Inki z mlekiem.
To była próba generalna, przed
Wigilią, bo obiecałam dzieciakom, zamiast opłatka.
Oraz zakwas buraczany, do barszczu.
I kapustę własnego kiszu, z grzybami.
Z tym, że grzyby muszą dodać sami.
Przeżyłam polowanie na światło, to moje ulubione zajęcie.

Obiecuję, że kiedyś umyję te okna!

(Jak będę się wyprowadzać…)
Słońce zdemaskowało moje niechlujstwo.

Ile życia upływa nam na bezproduktywnym sprzątaniu?
Ogarnianiu kurzu? Szorowaniu garów?
Zmywaniu podłogi, wyprzątaniu kociej kuwety…?
???Chleb z wyglądu piękny, a okna….. Przyjdzie Pan Bozia i sprawdzi czy umyte, tak! sprawdzi.! ??
Tak wyglądają po ostatnim umyciu, nic na to nie poradzę! Teraz mam tyle roślin i rzeźb, przy oknie, że ich odstawianie by mnie wyczerpało! Poczekam, gdy będzie bliżej świąt, poza tym zmrok zapada w grudniu tak szybko…