
Recenzja „Wiosny”
Tej książki nie dało się pochłonąć w takim tempie jak w przypadku pierwszego tomu. Musiałam ją sobie „dawkować” z uwagi na styl i niezwykle plastyczny, obrazowy, bogaty w środki stylistyczne język. To była prawdziwa uczta literacka. Jak zatem smakowała? Trudno to jednoznacznie nazwać z uwagi na wiele zmieszanych smaków: realność, nadzwyczajność, irracjonalność, tajemniczość, magiczność, ezoteryczność, mroczność, depresyjność, nostalgia zaprawione czarnym humorem, komizmem, ironią, sarkazmem, bogatą metaforyką, w której sprytnie zostało ukryte drugie dno… A wszystko to w czytelniku, podobnie jak w głównej bohaterce, wywoływało cały wachlarz emocji i uczuć. Zakończenie natomiast wywołało panikę. Wielosmakowość nie była lekka i łatwa w odbiorze, skłaniała do przemyśleń, często smutnych refleksji nad życiem, urzekała i intrygowała, rozbudzała głód czytelniczy. Teraz pozostaje czekać do lata. Czy przyniesie ono rozwiązanie chociaż niektórych tajemnic?
„Smak wiosny” to niełatwa, niezwykła, ale zdecydowanie godna polecenia lektura!
(…)
W powieści „Smak wiosny” zdarzenia realne przeplatają się z wizjami bohaterki, pojawiającymi sie i znikającymi postaciami z przeszłości. Opis jej stanu permanentnego zagubienia w czasie i w przestrzeni wzbudził wiele skrajnych emocji. Ktoś bawił się jej kosztem, chciał ją jeszcze bardziej pogrążyć, przesyłał swoje myśli. Jak wartki strumień płynęły w jej głowie. Sunęły z pluskiem, były impresją, doznaniem, konkretem. Ale bez adresu nadawcy. Mogła gdybać, mniemać. Może wcale się nie znali? Bohaterka potrzebowała pomocy, ale odtrącała każdą pomocną dłoń, bo podejrzewała o litość. A tej nie potrzebowała. Wiosna nie była w stanie poprawić jej nastroju. Jej poczucie bezpieczeństwa stale się chwiało.
***
Dziękuję za opinię o książce.