Nawszelkiwypadyzm.

 

W tym miejscu czas się przewija do środka, cofa i znacznie rzadziej przyspiesza. Obserwujemy wodę, która zawsze tu była. I rośliny, które rodzą się i giną. Kiełkują, wzrastają i po kolei przeżywają etapy dojrzewania i obumierania. Niezależnie od naszej uwagi czy ingerencji. Życzliwej lub niszczycielskiej. Jedyne co możemy zrobić to zanurzyć się i uczestniczyć. Bo i nam przypadła w udziale jakaś niewielka rola, która nie zmieni systemu, ale może go wzbogacić. Gdzieś tu zabłąka się nasz osobisty ładunek emocji i nasze szamotanie z życiem. Zupełnie bez znaczenia w obliczu wieczności. Przez ułamek sekundy zabłyśnie jaśniej niewielki grom naszej rozpaczy, tragedii na miarę jarmarcznej budy z koperytkami, odpustowej kolorystyki, na czele z balonem poczucia własnej unikalności.

Anna Rybkowska „Dotyk lata”

Zdj. Pinterest