Jeszcze o „Zimie”

https://papierowybluszcz.wordpress.com/2020/11/14/usmiech-zimy-anna-rybkowska/

 

Nie zdradzę wam nic z treści, ale zaznaczę, że w tej historii nic nie jest takie, jakim się wydaje, a rzeczy, a nawet zwierzęta potrafią znikać i znienacka pojawiać się gdzieś indziej, a wśród drzew snują się cienie, które nie jedną osobę mogłyby przyprawić o gęsią skórkę.

Język powieści jest przyjemny dla oka, lekki, niezwykle plastyczny. Dodatkowym plusem czyniącym historię prawdziwą jest mowa bohaterów. Czasami dosłownie uliczna z „se” zamiast „sobie” czy też pełna naleciałości, lokalnych gwar, a nawet rusycyzmów właściwych dla terenów pogranicza.
Postacie pełne są kontrastów. Wzbudzają niezwykle szerokie spektrum uczuć od sympatii, aż po frustrację i gniew. Niemal każda z opisanych osób posiada bogate życie wewnętrzne przekładające się na konkretne zachowania, decyzje czy wybory.
Bereniki nie da się nie lubić, chociaż czasami irytowała mnie swoim postępowaniem, ale moim ulubieńcem stał się Igor. I mam nadzieję spotkać go ponownie w drugiej części. Tak, dobrze czytacie, „Ślady życia” są serią i muszę przyznać, że czekam na kolejny tom!

Podsumowując: Nietypowa obyczajówka, która zmusza do zweryfikowania swojego własnego życia, ale też spojrzenia na innych z odmiennej perspektywy. Przepełniona nieoczywistymi zwrotami akcji, chwilami grozą oraz poczuciem, że jeszcze wiele zostało do odkrycia.  

***

Całość recenzji na blou. Zapraszam