Zwierzęta to nasi mniejsi bracia.

Wiem, ten post Was zbulwersuje.

Zanim siądziecie do stołu pełnego trupów.

Nim zanurzycie się w sosach, wyssiecie szpik i pokroicie galarety. Ciągle wspominam napis na płocie, odgradzającym jeden z placy budowy, w Poznaniu. ” Bóg się rodzi. Trzeba krwi! ” Ilustracją była obcięta głowa karpia, łapiącego powietrze. Nie namawiam i nie krytykuję. Proszę tylko o chwilę zadumy

 

ANABAZA
zwierzęta bądźcie pozdrowione
nasze ciała łączy nieufna przysięga
węzła krwi i śluzu
płachty Waszego mięsa dymią na ruszcie z naszych żeber
Wasze ciemne języki
oblizują fundamenty wieży Babel
sapania mlaśnięcia parsknięcia
wpełzają mi w usta
moszczą w nich gniazdo
i mój język się wykluwa
jest w nim fiolet powietrza
ryczącego w jesiennej kniei Waszych płuc
pamięć biegu kopyt racic łap
rozprostowujących szwy kontynentu
szelestu skrzydeł
zalepiających otchłań powietrza
drżenia fal spojonych wolą płetw
płatki światła z kielichów Waszych oczu
skapują jak miód na moje powieki
które składam w ofierze odległym widnokręgom
spalony wiatr rozwiewa
sierść runo i pierze
rozsypuje kości
które krzyczą w gardle
koniu
Twoje święte serce jest moim
świnio
Twoją świętą wątrobę złożyłaś na mojej
owco
klęczą Twoje kolana
popychają moje w piasek i popiół
wznoszę ręce jak topór
świszcze
odcina pępowinę
Dariusz Bugalski
fot. AR
***